9/28/2017

Małżeńskie finanse


Pieniądze to trudny temat. Niezbyt często ludzie rozmawiają o nim otwarcie, nawet w rodzinnym gronie. Nie mówi się o tym ile kto zarabia, ile wydaje, a ile oszczędza. Często zdarza się, że pojawiają się problemy z kontrolowaniem wydatków, z prowadzeniem miesięcznego budżetu lub z zaoszczędzeniem na wakacje. Kiedy wstępujemy w poważny związek, zamieszkujemy razem, czy bierzemy ślub – sprawa komplikuje się jeszcze bardziej.
Podobnie jak rozmawiamy o życiowych planach i marzeniach, powinniśmy rozmawiać o finansach. Jedni z nas są rozrzutni, inni oszczędni. W związku z tym, żeby uniknąć w przyszłości niepotrzebnych awantur, każda para, która jest na etapie planowania wspólnego zamieszkania lub ślubu powinna mieć ten temat solidnie przedyskutowany. Jest to niezmiernie ważne. Nie powinniśmy kłócić się o pieniądze, bo to potrafi popsuć nawet najlepszy związek. W temacie finansów najważniejsza jest szczerość. Ważne jest też, żeby pamiętać, że nie kochamy kogoś za to ile zarabia, ale jaką jest osobą i nie mamy prawa krytykować partnera jeśli zarabia mniej od nas.
Z Pawłem zamieszkaliśmy ze sobą po wielu, wielu latach znajomości. Wcześniej wiedzieliśmy, że to poważny związek, dlatego nie mieliśmy przed sobą tajemnic jeśli chodzi o zarobki. Nie zdarzały się u nas sytuacje, że przy wspólnych wyjściach lub zakupach płaciła zawsze jedna osoba lub „dziś Ty, jutro ja”. Działało to w ten sposób, że płaciła osoba, która akurat miała przy sobie gotówkę lub kartę. Nie zmieniło się to też kiedy zamieszkaliśmy razem. Finanse nadal były płynne, mieliśmy jednak już wspólne konto oszczędnościowe, na którym zbieraliśmy pieniądze na wesele. Sprawa finansów zmieniła się po ślubie.

Dwa oddzielne konta

Każde z małżonków posiada konto indywidualne i samo dysponuje wydatkami. Można podzielić się domowymi rachunkami. Ja płacę za prąd, a Ty za wodę. Uważam, że taka konfiguracja bardzo często prowadzi do kłótni. Bo ktoś zapomniał zapłacić rachunek, bo ktoś częściej płaci za zakupy, a to znowu ktoś, kolejny raz z rzędu, zapłacił za paliwo do auta, którym jeździcie oboje. Na pewno jest wielu zwolenników dwóch oddzielnych kont, swobody i indywidualnego poczucia bezpieczeństwa finansowego, ale moim zdaniem, dwa oddzielne konta to najgorsza z możliwych wersji podziału finansów.

Wspólne konto

Wspólne konto bankowe jest odpowiednie dla osób, które mają do siebie pełne zaufanie i pewne są tego, że pewnego dnia żona nie wejdzie do domu i nie powie, że kupiła sobie nową torebkę za dwa tysiące, a mąż, że właśnie bez konsultacji z żoną kupił nowy komputer. Przy posiadaniu wspólnego konta mogą pojawić się frustracje jeśli jedna ze stron wydaje znacznie więcej, a druga ogranicza wydatki do minimum.

Trzy konta

My zdecydowaliśmy się właśnie na taki model finansowy. Każde z nas posiada własne konto indywidualne, na którym odkładamy niewielkie kwoty na tak zwane prezenty i przyjemności. Pozostała część dochodów zostaje na głównym koncie i to nim operujemy przy codziennych wydatkach. Konta indywidualne służą nam głównie do dodatkowego oszczędzania np. na prezenty dla drugiej połówki (przy okazji udaje się zachować tajemnicę i niespodzianki są zaskoczeniem, nie dowiem się w jakim sklepie mąż zapłacił kartą, a on – za co ja zapłaciłam przelewem). Dzięki tym dodatkowym kontom możemy pozwolić sobie też na rzeczy, które są naszymi małymi lub większymi chciejstwami, np. sukienkę, w której się zakochałam, ale tak naprawdę jej nie potrzebuję.

A co jeśli w związku tylko jedna osoba zarabia?

Są związki, w których pracuje tylko jedna osoba, a druga zajmuje się domem. Najczęściej stroną niepracującą są kobiety, ponieważ zdecydowały się poświęcić pracę na rzecz zajmowania się domem i wychowywania dzieci. Pamiętajcie, to też praca, tyle, że w domu! Kiedy prowadzimy wspólne gospodarstwo nie powinny zdarzać się sytuacje kiedy jedna osoba wydziela drugiej pieniądze, że osoba, która nie pracuje na etacie nie ma swobodnego dostępu do konta. Takie sytuacje są bardzo upokarzające i mogą działać destrukcyjnie na psychikę.
Dla nas naturalnym było posiadanie przede wszystkim wspólnego konta. Konta indywidualne, są tylko wygodnym dodatkiem. Każdy większy wydatek jest omówiony. Było tak nawet gdy nie mieszkaliśmy razem. Wspólnie zastanawialiśmy się czy na pewno tego potrzebujemy. Jeżeli chodzi o codzienne wydatki nie tłumaczymy się z nich, jednak jeżeli nie podoba nam się, że druga osoba wydała trochę za dużo – zwyczajnie sobie o tym mówimy. Bez krytyki i pretensji. To, że nie mamy przed sobą finansowych tajemnic, że wiemy ile zarabia druga połówka, daje nam poczucie finansowego bezpieczeństwa.

Chcąc nauczyć się rozsądnie wydawać i oczywiście jak najwięcej zaoszczędzić, na etapie ślubnych przygotowań zaczęliśmy spisywać wszystkie przychody i wydatki. Dzięki temu zorientowaliśmy się ile i na co wydajemy. Nadal trzymamy się tej metody i jak dotychczas sprawdza się bardzo dobrze. Kiedy poszalejemy z wydatkami i widzimy w aplikacji, że nasz budżet uszczuplił się za mocno, od razu zapala się czerwona lampka i wiemy, że trzeba przystopować. Dzięki temu część niepotrzebnych wydatków została ograniczona do minimum. W połowie miesiąca sprawdzamy naszą kondycję finansową, sprawdzamy czy zapłaciliśmy wszystko co trzeba i wiemy ile pieniędzy nam zostaje. Na koniec miesiąca ponownie sprawdzamy bilans i ile udało nam się zaoszczędzić. Ostatnio usłyszałam też o ciekawej metodzie na oszczędzanie tzn. oszukiwaniu samego siebie, czyli odkładaniu określonej sumy na konto oszczędnościowe od razu po wypłacie i traktowanie tych pieniędzy jako „nie do ruszenia”. Ta metoda daje pewność, że zaoszczędzicie tyle ile zaplanowaliście. 
Żeby nauczyć się jeszcze lepiej planować wydatki i oszczędzanie długofalowe planuję przeczytać książkę Finansowy Ninja Michała Szafrańskiego, z której, mam nadzieję, dowiem się jak mądrze planować domowy budżet, jaki uniknąć bankowych pułapek i jak zaplanować swoją finansową przyszłość.
Ustalenie zasad finansowych w związku jest bardzo ważne. To sprawa bardzo indywidualna, każda para będzie miała inny pomysł jak ma funkcjonować ta dziedzina ich życia. Każda metoda będzie dobra, dopóki będzie odpowiadała obu stronom.  Jeżeli nie podpisywaliście intercyzy, po ślubie zaczęła obowiązywać Was wspólność majątkowa, więc niezależnie na jaką wersję planowania wydatków się zdecydujecie i ile kont będziecie posiadać, ile rzeczy za to kupicie i kto za to zapłaci, w świetle prawa, wszystko co weszło w Wasze posiadanie po ślubie – jest wspólne. Jeśli chodzi o oszczędzanie, dobrze mieć konkretny cel, bo o wiele łatwiej przychodzi nam odkładanie pieniędzy na koncie, jeśli wiemy na co zbieramy. Dla mnie bezpieczeństwo finansowe to przede wszystkim wiedza ile posiadamy i ile wydajemy oraz ile jesteśmy w stanie zaoszczędzić.
Pamiętajcie, że ja absolutnie nie jestem jakimś finansowym guru, opisałam tylko swoje spojrzenie na ten temat. Jestem ciekawa, na który model finansowy się zdecydowaliście? A może macie inną, opracowaną przez siebie metodę, która pomaga Wam dogadać się w sprawie finansów? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz