10/24/2017

Naturalny ślub – o dekoracjach i dodatkach słów kilka


Ślub i wesele można zorganizować w stu różnych stylach i na sto różnych sposobów. Określenie kierunku lub tematyki przyjęcia weselnego znacznie ułatwia jego organizację. Im szybciej podejmiemy tę decyzję, tym lepiej, bo możemy dopasowywać do wybranego motywu poszczególne elementy. 

My od początku wiedzieliśmy w jakim stylu chemy zorganizować swoje przyjęcie. Naturalnym było dla nas, że będzie to naturalny ślub :) Sielski, lekko rustykalny, z wiankiem na głowie, kwiatami w słoikach, koronkami, drewnem, nastrojowym oświetleniem i blaskiem świec, ze zwiewną sukienką i poprawinami w ogrodzie. Wszystko to wpasowało się w modny ostatnio styl rustykalny, więc bez trudu znajdowaliśmy potrzebne do dekoracji elementy. 

W związku z tym, że organizowaliśmy przyjęcie poprawinowe w przydomowym ogrodzie musiliśmy przygotować trochę dekoracji własnoręcznie, ale dekorację restauracji mieliśmy w cenie i na szczęście nie musiliśmy się o to martwić. Przygotowanie zaproszeń powierzyliśmy profesjonalistom, ale pozostałe elementy poligrafii przygotowywałam samodzielnie. Oprócz tego własnoręcznie robiliśmy też: podziękowania dla gości, pudełko na obrączki, skrzynkę na życzenia, pudełko na jengę, chorągiewki, sznury świetlne i drogowskaz ślubny.

Tym co w momencie zapraszania sugerowało gościom w jakiej stylistyce odbędzie się ślub, były zaproszenia. Nie są stricte elementem dekoracyjnym, ale zależało nam żeby pasowały do reszty oraz podkreślały wybrany przez nas motyw. Zdecydowaliśmy się na zamówienie zaproszeń od W Cudzysłowie. Wybraliśmy jednen z dostępnych wzorów i wprowadziliśmy swoje zmiany w projekcie. Zarówno wykonanie zaproszeń, jak i kontakt były na najwyższym poziomie.



Do zaproszeń dopasowałam poligrafię, którą przygotowywałam, czyli menu, winietki, tabliczki do ciast oraz tablicę z rozmieszczeniem gości przy stołach. Na pudełkach do obrączek i jengi oraz na wieszakach do sukni ślubnej i garnituru wykorzystałam motyw, który pojawił się na zaproszeniach. Oprócz tego w większości dekoracji przewijały się koronki.














Jeśli chodzi o florystykę to zadania rozdzieliliśmy na 3 różne firmy. Tak wyszło. Bukiet, wianek, butonierki i korsarze dla druhen wykonała dla nas moja ulubiona kwiaciarnia. Dekorację kościoła zleciliśmy firmie, która stale współpracuje z parafią. Dekoracja sali była po stronie restauracji, ale mieliśmy na nią wpływ. Mogliśmy przedstawić swoje preferencje dotyczące kwiatów, stylu dekoracji oraz konkretnych jej elementów. Nie mieliśmy wybranego koloru przewodniego, jedynie w kościele postawiliśmy na klasyczną biel. Jeśli chodzi o pozostałe kwiaty wybraliśmy tylko kilka gatunków, na których nam zależało, opowiedzieliśmy o efekcie, który chcielibyśmy uzyskać i reszta pozostała w rękach florystek. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z założeniami, np. mój bukiet miał być trochę inny, a w kościele niestety byliśmy zmuszeni skorzystać z pokrowców na krzesła, bo one same są w kiepskim stanie.






 Źródło zdjęcia: fanpage restauracji Moja Weranda








Mój mąż zajął się przygotowaniem sznurów świetlnych, które oświetlały nasze poprawinowe przyjęcie, a także przygotwał drogowskaz ślubny, na którym umieściłam napisy. Wspólnie pracowaliśmy m.in. nad fotoramką na poprawiny. Mama zajmowała się wszystkimi szydełkowymi elementami i szyciem. Moim zadaniem była cała praca koncepcyjna, poligrafia, malowanie, rysowanie, pisanie, klejenie, wiązanie, a także pomoc wszystkim zaangażowanym (tu przytrzymaj, przynieś, podaj, pozamiataj).




Może nie było idealnie, ale dla nas było najpiękniej. Z perspektywy czasu i patrząc na zdjęcia, wiem, że warto było dbać o te szczegóły. Wiem również, że goście docenili nasze starania, bo usłyszeliśmy w tym temacie sporo komplementów. Byli tacy, którzy zwrócili uwagę nawet na ładną zastawę w restauracji :)


Źródło zdjęcia: fanpage restauracji Moja Weranda

Przygotowanie tych wszystkich elementów i drobiazgów sprawiło nam wiele radości, jesteśmy dumni, że udało nam się tak wiele zrobić we własnym zakresie i że nawet nam to wyszło. A to, że możemy nadal korzystać z przygotowanych z okazji świeczników, wazonów czy oświetlenia sprawia, że wspomnienia o tym dniu na długo pozostaną żywe w codziennym życiu.

Dajcie znać czy podoba Wam się taki sielski styl, taki trochę jak w starym domu u babci na wsi, pełen ręcznej roboty serwetek, czy jednak wolicie inną stylistykę. A może również przygotowywaliście samodzielnie swoje ślubne dekoracje?


Zdjęcia, gdzie nie oznaczono inaczej: z dnia ślubu: Marta Anhalt, z przygotowań i poprawin: archiwum prywatne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz