7/27/2017

Czy hygge to moja sztuka szczęścia?


W ostatnim czasie hygge zrobiło się bardzo popularne. W księgarniach pojawiło się sporo książek, a w Internecie i prasie znajdziecie niejeden artykuł na ten temat. Co jest takiego w hygge, że warto poświęcić trochę czasu na zagłębienie tej koncepcji i zaczerpnięcie z niej inspiracji dla siebie?

Czym jest hygge?

Hygge to po prostu przytulność, bezpieczeństwo, relaks, życie tu i teraz, radość ze spotkań z bliskimi, pozytywna atmosfera. Oprócz tego przytulne wnętrza, delektowanie się kubkiem ulubionej kawy czy herbaty i celebrowanie wspólnych posiłków.
Hygge pochodzi z Danii, czyli kraju uznawanego za najszczęśliwszy na świecie. Ale czy tak jest naprawdę? Nie wiem. Duńczycy na pewno mają swoje powody do zmartwień, ale według ich koncepcji szczęście należy odnajdywać w małych chwilach radości, w zwykłej codzienności.
Oczywiście można uznać, że hygge jest po prostu dobrym towarem marketingowym, na którym można zarobić. Chcąc skrytykować popularność hygge można uznać, że marketingowcy próbują wmówić nam, że bez skandynawskiego wystroju wnętrza, setek świec i drogich dodatków nie osiągniesz pełni szczęścia rodem z Danii. Ja uważam jednak, że każdy z nas może stworzyć swoją listę rzeczy hyggelig. Dla kogoś może być to siedzenie pod kocem w ulubionym fotelu i czytanie książek w blasku świec, dla kogoś wędrówka po górach, a jeszcze innej osoby spacer w parku lub wspólny posiłek z rodziną. Sposobów na hygge jest tyle ile ludzi. Sądzę, że teoria hygge trafiła w tym momencie na podatny grunt. Do niedawna popularne było wszystko co pochodziło z zachodu, było szybkie, nowoczesne i komercyjne. Jesteśmy tym od jakiegoś czasu zmęczeni, staramy się żyć wolniej, zaczynamy doceniać to co naturalne, eko, a wczasy na wsi z daleka od miasta stają się coraz bardziej popularne. Zaczęliśmy też wracać do naszych tradycji i kultury, doceniać lokalne produkty. Moim zdaniem warto odpowiedzieć sobie na pytanie „Czy duńskie hygge zapewni mi szczęście?” Myślę, że nie, ale nasze, swojskie cieszenie się z drobiazgów już tak. Więc niezależnie jak to nazwiemy – warto zainteresować się tym tematem i wprowadzić w życie tę filozofię.

Moje hygge:
Dla mnie hygge jest odnajdywaniem szczęścia w drobnych przyjemnościach, celebrowaniem codzienności. Wielu rzeczom, które mogą wydawać się męczące możemy nadać pozytywne znaczenie i je polubić. Chwile, w których czuję się szczęśliwa to rodzinny spacer, wieczór kiedy czekam z kolacją na wracającego z pracy męża, kiedy dom pachnie szarlotką z cynamonem, czytanie książki w fotelu w ciepłych skarpetach zrobionych na drutach przez moją Babcię, a nawet picie kakao kiedy wiatr hula za oknem, chociaż tak bardzo kocham lato. Może to wszystko jest banalne i każdy z nas to robi, ale myślenie o tym jak o czymś szczególnie miłym,  sprawia mi  radość i dodaje pozytywnej energii. Dzięki hygge zdałam sobie sprawę, że warto się czasem zatrzymać i zapamiętać to co dzieje się tu i teraz.


Książki o hygge:
Dwie najbardziej popularne książki o hygge to: Hygge. Duńska sztuka szczęścia Marie Tourell Soderberg, którą miałam okazję czytać i Hygge. Klucz do szczęścia Meika Wikinga, ale jest ich o wiele więcej. Warto do nich zajrzeć, a jeszcze lepiej zamiast czytać – wprowadzić hygge w życie.
A co Wy sądzicie o tej koncepcji szczęścia? Lubicie ją, praktykujecie? Może nazywacie to po swojemu? A może zupełnie się z nią nie zgadzacie? 

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję i mam nadzieję, że zagościsz na dłużej :)

      Usuń
  2. Dosłownie godzine temu wrzucilam komentrz na znajomym blogu o polskiej koncepcji szczescia czyli "jakos to bedzie" jestem ciekawa tej ksiazki. To polskie hygge http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,91015,Jakos-to-bedzie

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze dziś biegnę do księgarni! Muszę to przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń